Kiedy pojawił się w "Ranczo" grał świetnie. Surowy, konserwatywny, srogi ksiądz, który trochę za bardzo się zagalopował ze swoimi zasadami. Później z "Rancza" zniknął. Ale jak wrócił... grrr. Zrobił się tak irytujący, że jak go widzę na ekranie, to aż mną trzepie. Zwłaszcza w "Ranczo 10". Wiecznie nabzdyczony, odkąd został awansowany na proboszcza to wyżej sra niż dupę ma. Wieczne miny, fochy, stał się takim negatywnym bohaterem plebanii. Jakby kij połknął.