...I wypadł jeszcze gorzej. Szpilberg przesadził i tak w zasadzie można napisać podsumowanie. Przerysował... gdyby nie scena z lodówką, pretensjonalnymi gryzoniami, mega mrówkami, skakaniem po lianach z małpami, wodospadem (i ewentualnie gdyby Marion nie została wykreowana na taką wariatkę) byłby to naprawdę dobry powrót Indyego. Pomijam już fabułęi UFO, które mi generlanie nie przeszkadzało. Po prostu za dużo na siłę wciśnientych nierealistycznych scen typu "na luzie" które ten film zniszczyły. Indy zawsze był z humorem, ale przecież można byłoby ten humor przedstawić na setki innych sposobów. Coż... szkoda.